poniedziałek, 11 marca 2013

Globalne ocieplenie...? Spójrzcie za okno, mądrale!

Siedząc sobie przy obiadowej sałatce cesarskiej, zastanawiałem się, gdzie podziało się szumnie zapowiadane przez wszystkie super-hiper organizacje ekologiczne globalne ocieplenie. Spojrzałem za okno, za którym radośnie sypie śnieg, chociaż jest już prawie połowa marca i naszła mnie straszna myśl - Greenpeace się myli! :)

Nie trzeba być geniuszem meteorologii ani drugim Jarosławem Kretem, żeby zauważyć, że póki co klimat nie wykazuje zbyt wielkiej ochoty do zalania nas wodami z topiących się masowo lodowców, nieczęsto słyszy się również o suszach w Europie czy pożarach buszu, w który powinny zamienić się wszystkie nasze lasy, spalane przedzierającym się przez dziury ozonowe słońcem i doprawiane piekielnymi temperaturami, na które sami siebie skazaliśmy.

Wszelkie rozsądne badania wskazują jednoznacznie, że udział człowieka z zmianach klimatycznych nie przekracza 4%, ale pomimo tego, ukochane globalne organizacje ekologiczne co i rusz podnoszą larum, że elektrociepłownia w Bełchatowie wygenerowała o 2% dymu więcej, niż w zeszłym roku. Może wasze ultra-ekologiczne tyłki chcą marznąć w zimę, mój ekotyłek nie chce. Nie dajmy się zwariować - protokół z Kioto jest już nieco przestarzały, ponieważ ścisłe kontrolowanie emisji gazów cieplnych jest przede wszystkim ogromnym zagrożeniem dla rozwijającej się gospodarki. To jakby zawodnikom Tour de France nagle wsadzać pręt między szprychy, bo po przekroczeniu linii mety przejechali jeszcze sto metrów.

Poza tym spójrzmy za okno - jest niemalże połowa marca, a my od listopada mamy zimę. Czy to wygląda na globalne ocieplenie? Śnieżyce w Stanach, paraliże komunikacyjne w całej Europie, wywołane śniegiem, piętrzące się na rzekach kry; nie przypomina mi to postapokaliptycznych obrazów spalonej do piachu ziemi, rodem z poruszających się poza obszarami ludzkiej wyobraźni umysłów tworzących greenpeacowe think tanki. Exxon Mobile również nie wszedł mi do mieszkania z rurą szerokości dębu Bartek i nie zalał mnie swoją parszywą ropą, a więc - pomijając ich skandaliczne zaniedbania podczas wydobycia tego cennego surowca - nie widzę powodów, przez które nie mogliby delikatnie naruszyć narzuconych norm wydzielania dwutlenku węgla.

Mam wrażenie, że z globalnym ociepleniem w oczach ekofanatyków jest dokładnie tak samo, jak z elektrowniami jądrowymi - wypowiadają dużo głupich fraz na temat, o którym mają niewielkie pojęcie. Zostawiam Was z tym stwierdzeniem, a ja idę lepić bałwana :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz