piątek, 1 marca 2013

Cykliści - zmora chodników i ulic, czy przyszłość miejskiej komunikacji?

Szedłem ostatnio chodnikami naszej pięknej Warszawy, podziwiając roztapiający się (nareszcie!) śnieg, kiedy zauważyłem pierwszego w tym sezonie cyklistę. Naszła mnie wtedy refleksja, czy rower rzeczywiście najbardziej wydajnym (bo na pewno najbardziej ekologicznym) sposobem poruszania się po mieście. Szczególnie po takim mieście, jak Warszawa, które jest dla rowerów zupełnie nieprzyjazne.

Pomijając brak ścieżek rowerowych, co jest nieco skandaliczne i to nie tylko z punktu widzenia rowerzystów, ale przede wszystkim pieszych, między którymi lawirują cykliści, polscy kierowcy nie dorośli jeszcze do dzielenia dróg z pojazdami innymi, niż silnikowe. Z drugiej strony, poruszanie się na rowerze po chodnikach, miejscach - jakby wskazuje sama nazwa - przeznaczonych dla pieszych, też nie jest dobre. Raz, jest to dosyć niebezpieczne; dwa, niewygodne. Żeby poruszać się z rozsądną prędkością potrzebujemy niemalże pustego chodnika, a to zdarza się bardzo rzadko.

Z trzeciej strony musimy zrozumieć również pieszych, którzy nie życzą sobie uskakiwania przed rozpędzonymi rowerzystami i generalnie nie podoba im się obecność bicykli na chodnikach. Jasne. Rozumiem to i dlatego nie jeżdżę po chodnikach, jeśli nie jest to absolutnie konieczne - remontują ulicę albo to jedyna droga przejazdu na danym odcinku. Natomiast zazwyczaj staram się poruszać po asfalcie, chociaż tutaj czyhają na nas nieżyczliwi kierowcy, którym rowery przeszkadzają chyba bardziej nawet, niż pieszym.

Pytanie brzmi - gdzie zatem mamy jeździć? Ilość ścieżek rowerowych zbudowanych z rozmysłem i planem jest skandalicznie niska, a nawet jeśli są, ich ułożenie jest absolutnie bezsensowne: urywają się, przechodząc nagle w chodnik, prowadzą donikąd albo zaczynają się równie niespodziewanie, jak później kończą. Jest co prawda kilka rekreacyjnych tras, którymi można spokojnie poruszać się rowerowo, ale jakby nie o to chodzi. To miłe, że władze dbają o to, by cykliści mogli sobie podziwiać krajobrazy, jednak chyba zapomina się o tym, że większość rowerzystów korzysta z tego środka transportu, żeby dostać się z punktu A do punktu B na terenie miasta...

Co prawda można zauważyć pewne kroki czynione w stronę promowania cyklingu, chociażby coraz bardziej popularne wypożyczanie rowerów bezpośrednio z punktów rozmieszczonych w najbardziej ruchliwych punktach miasta. Wygodne to i przyjemne, zwłaszcza latem, kiedy grupą znajomych można zgarnąć kilka maszyn i pojeździć w ciepłym, letnim powietrzu. Ale to wciąż za mało - wraz z taką inicjatywą powinny iść także inne, mające na celu rozwój infrastruktury drogowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz